Site icon Admiral Tax

Nowelizacja ustaw o PIT i CIT, czyli po co łatwiej, skoro może być trudniej?

Formularze PIT

Ministerstwo Finansów po raz kolejny funduje polskiemu przedsiębiorcy tor przeszkód. Tym razem pod pozorem „uszczelnienia” systemu podatkowego narzuca konieczność zapłaty nowych podatków lub dokonywania formalno – prawnych sztuczek w celu ich uniknięcia.

Chodzi o nowelizację ustaw o CIT i PIT, które mają wejść w życie z dniem 1 stycznia 2017 roku. Szczególne kontrowersje budzi zapis, zgodnie z którym „…za dochody (przychody) osiągane przez podatników zagranicznych (niemających siedziby lub zarządu na terytorium Polski, czyli np. spółkę niemiecką) uważa się w szczególności dochody (przychody) z tytułu należności wypłacanych przez osoby i spółki z Polski, niezależnie od miejsca zawarcia umowy i wykonania świadczenia.

Zobacz także: Emerytury polskich przedsiębiorców będą bardzo niskie. Firma w Anglii to gwarancja wyższego świadczenia

Innymi słowy, niezależnie od tego, że umowa dotycząca np. należności licencyjnych za wynajem maszyny została podpisana za granicą i tam wykonana, spółka zagraniczna będzie musiała zapłacić daninę w Polsce. A więc polski podatnik powinien pobrać podatek u źródła…”

W takich okolicznościach, podatnikiem jest co prawda podmiot zagraniczny, ale płatnikiem polski. W związku z tym, to w jego obowiązku leży wypłacenie kwoty zapłaty pomniejszonej o wysokość podatku. Nietrudno sobie wyobrazić, co na to kontrahent zagraniczny… Podajmy za przykład taki oto przypadek.

Polski biznesmen wyjeżdża w delegację, powiedzmy, do Belgii. Tam wynajmuje samochód, aby sprawnie i szybko dotrzeć do kontrahentów. Kiedy zaś przychodzi do uregulowania należności twierdzi: „to prawda, że oferowana przez Państwa usługa w całości świadczona była na terytorium Belgii, a Wy jesteście belgijskimi rezydentami, ale ja jestem Polakiem, a więc podlegają Państwo opodatkowaniu w Polsce. Co za tym idzie, kwota należności będzie pomniejszona o konieczny do zapłaty w moim kraju podatek… Dziękuję.” Reakcja belgijskich przedsiębiorców jest raczej łatwa do przewidzenia.

Owszem, istnieje możliwość powołania się na umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania. Trudno jednak wymagać od każdej zagranicznej firmy przedstawienia Certyfikatu Rezydencji Podatkowej, jako, że nie każda takowy posiada, a który niezbędny jest do zastosowania przepisów rzeczonych umów. Jeśli zaś podmiot wynajmujący usługę nie otrzyma od usługodawcy wspominanego powyżej dokumentu, po powrocie do kraju będzie zobowiązany do zapłaty podatku od wykonanych i opłaconych już usług.

Zobacz także: Nowe podatki w Polsce w 2021 roku. Jakie podatki wprowadzi polski rząd?

Co zatem powinien wówczas uczynić polski przedsiębiorca? Niestety, zobowiązany będzie on zapłacić więcej, jako, że trudno spodziewać się od zagranicznego kontrahenta świadczącego usługi na terenie swojego kraju, aby ponosił konsekwencje decyzji polskiego ustawodawcy. Wyższe koszty będą związane z dokonaniem przez polskie przedsiębiorstwo tzw. ubruttowienia, czyli podwyższenia kwoty brutto jakiegoś świadczenia w taki sposób, żeby po wprowadzeniu nowego obciążenia nie uległ zmniejszeniu dochód osoby otrzymującej je (czyli zagranicznego kontrahenta). W tym miejscu w całej okazałości ukazuje się kontrowersyjność nowelizacji: obłożyć podmiot zagraniczny podatkiem, który zapłaci… Polak.

Jakby tego było mało, zapisy nowelizacji stoją w sprzeczności z dotychczasowym orzecznictwem wojewódzkich sądów administracyjnych, które twierdzą, że aby przychód mógł zostać opodatkowany na terytorium Polski, muszą zostać spełnione dwa warunki:

Nietrudno zauważyć, że w przypadku nowelizacji drugi warunek nie będzie spełniony.

Szczęście w nieszczęściu, że w tym wypadku nadrzędne są umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, dokładniej precyzujące gdzie dokładnie powstał dochód i gdzie należy zapłacić podatek. Od razu nasuwa się tu jednak pytanie, po co tworzyć prawo krajowe stojące w sprzeczności z międzynarodowym?

Analizując sens, czy raczej brak sensu, nowego prawa, można odnieść niepokojące wrażenie, że po klauzuli przeciwdziałającej unikaniu opodatkowania, polskie władze wprowadzają nowe przepisy, których głównym celem jest głębsze sięgnięcie do kieszeni rodzimych przedsiębiorców.

Zobacz także: ZUS przejmuje kontrolę nad umowami o dzieło

Przypomnijmy bowiem, że od 15 lipca bieżącego roku obowiązuje ustawa (wspomniana wyżej „klauzula”), nadająca nowe uprawnienia organom kontroli skarbowej. Mogą one przeprowadzać w firmach audyty pod kątem zasadności podejmowanych przez nie decyzji. Jeśli stwierdzą, że jedynym celem danego działania była minimalizacja zobowiązań podatkowych, mają prawo do likwidacji jego skutków, zmuszając przedsiębiorcę do zapłaty podatku w takiej wysokości, w jakiej musiałby to zrobić gdyby go nie podjął.

W świetle obydwu powyższych nowelizacji, trudno oprzeć się wrażeniu, że oto jesteśmy świadkami dwóch zamachów dokonanych na osobach prowadzących firmy w naszym kraju. Niestety – udanych.

Nie powinno zatem nikogo dziwić, jeżeli w ciągu najbliższych kilku lat liczba „uciekających” do rajów podatkowych lub szukających innych sposobów na obejście nowych przepisów znacząco wzrośnie.

Exit mobile version